Zakaz czytania!

Przyjęło się, że miesiącem książki jest kwiecień. Zapraszam do obejrzenia wystawy pt. Zakaz czytania, poświęconej drukom drugiego obiegu w PRL w latach 80. XX wieku. Wystawa znajduje się w czytelni biblioteki szkolnej. Były w naszej historii momenty, kiedy starano się Polakom zabrać godność i pamięć o czasach naszej świetności. W tym celu cenzura zaborców, okupantów czy naszych rodzimych komunistów nie powalała na rozpowszechnianie publikacji takich autorów, jak Joachim Lelewel, Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Cyprian Kamil Norwid i innych. W takich momentach Polacy starali się  omijać zakazy, sięgając po druki drugiego obiegu, czyli wydawane poza zasięgiem cenzury. Bibuła, samizdat, drugi obieg. →


Pojęcie bibuła rozpowszechnił Józef Piłsudski.  Przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości, późniejszy Marszałek Polski był działaczem Polskiej Partii  Socjalistycznej. Zajmował się min. zdobywaniem funduszy potrzebnych na działalność polityczną, w tym drukowaniem nielegalnej prasy i książek. Jego wspomnienia zostały zawarte w książce Bibuła. W okresie PRL (1944 - 1989) była to pozycja zakazana i ukazała się drukiem w kilku nielegalnych w PRL wydawnictwach podziemnych w latach 80. XX wieku. Określenie bibuła stało się synonimem nielegalnego druku wydawniczego, nie podlegającego cenzurze.
W Związku Sowieckim omijano system cenzorski poprzez odręczne przepisywanie na maszynach do pisania zabronionych pozycji. Ten system nazywano samizdatem. Także w PRL od końca lat 60. XX wieku w ten sposób rozpowszechniano niektóre książki. Było to jednak zbyt uciążliwy i długotrwały proces.
Pierwsze proste metod druku, na tzw ramkach pojawiły się w pierwszych latach 70. Były one początkowo używane przez grupy hippisów, którzy w ten sposób rozpowszechniali swoje idee.  Dopiero od drugiej połowy tamtej dekady zaczęto szerzej stosować powielaczy białkowych. Był to okres w którym zaczęły powstawać pierwsze podziemne stałe druki drugiego obiegu. Momentem przełomowym były wydarzenia w czerwcu 1976 roku. W obronie represjonowanych przez władzę uczestników protestu w Radomiu i Ursusie,  powstał Komitet Obrony Robotników, przekształcony w następnym roku w Komitet Samoobrony Społecznej KOR. Była to jedna z pierwszych organizacji opozycyjnych, która wydawała Komunikat informujący o represjach politycznych. Potem był  Biuletyn Informacyjny i inne. Kolejne organizacje i partie opozycyjne z końca lat 70. (Konfederacja Polski Niepodległej, Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela, Studencki Komitet Solidarności, Wolne Związki Zawodowe i inne) także wydawały swoje periodyki. Ale pierwszy powielaczowy druki autorstwa Janusza Krupskiego (zginął 10 kwietnia 2010 r w katastrofie smoleńskiej) powstał w Lublinie w 1976 r. Był to  Zapis redagowany Mirosława Chojeckiego. Także Wrocław nie odstępował od krajowej czołówki podziemnych druków. Od 3 maja 1979 r drukowano  Biuletyn Dolnośląski, a jego pierwszymi redaktorami byli: Henryk Lis, Janusz Łojek, Piotr Starzyński i Jan Waszkiewicz. Jan Waszkiewicz, pierwszy naczelny redaktor Biuletynu.  Kolejnym redaktorem BD został Kornel Morawiecki.   
Prawdziwa eksplozja wydawnictw drugiego obiegu nastąpiła w okresie legalnej Solidarności, od sierpnia 1980 do grudnia 1981 r. Pomimo wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 r podziemny ruch wydawniczy nie zamarł, a odwrotnie, zintensyfikował swoje działanie. Czasami było to tylko kilka numerów pisma, jedna książka, ulotki. We Wrocławiu już po południu 13 grudnia, a więc w dniu wprowadzenia stanu wojennego, pojawił się pierwszy wojenny numer Z Dnia na Dzień. Jego redaktorami byli min. Romuald Lazarowicz i Wiesław Moszczak.  
Jakie informacje były niebezpieczne dla ówczesnej władzy, że podziemne druki miały tak wielką popularność wśród Polaków? Przede wszystkim władza obawiała się rzetelnej informacji dotyczącej min. oporu społecznego w Polsce. Ponadto nie pozwalano pisać i rozpowszechniać wiedzy na temat zbrodni katyńskiej, początków powstania władzy komunistów w Polsce po II wojnie światowej, informacji i wojnie polsko - bolszewickiej w 1920 roku, Powstaniu Warszawskim, walce Żołnierzy Wyklętych, wydarzeniach z 1956, 1968, 1970 i 1976 roku w Polsce, powstaniu węgierskim w 1956 roku, interwencji wojsk układu warszawskiego w Czechosłowacji w 1968 r, kulisach wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, o wojnie w Afganistanie. Nie pozwalano informować o stanie ekologicznym Polski, o skutkach awarii w elektrowni atomowej w Czernobylu, o stanie gospodarki polskiej i innych  Zakazywano drukowania niektórych pisarzy ze względu na ich poglądy polityczne. Jak na ironię, to wtedy Polacy poznali ich twórczość: Józefa Mackiewicza, Andrzeja Bobkowskiego, Sergiusza Piaseckiego. Najbardziej liczne były wydania Zapisków więziennych Stefana Wyszyńskiego, Folwark zwierzęcy Orwella, i tego samego autora Rok 1984. Nie sposób zliczyć jaki był zasięg ilościowy druków podziemnych. Szacuje się , że była to liczba rzędu od kilkunastu do około 20 - 30 tysięcy. Dzisiaj te wydania są traktowane ze szczególną estymą ze względu na zamknięty rozdział tamtej epoki. Na szczególną uwagę zasługują lokalne gazetki, które krótko i sporadycznie ukazywały się w nakładzie kilkuset sztuk. Taką była Podaj dalej, wydawana w Brzegu Dolnym, Miliczu i Wołowie w latach 1982 - 1985. Ciekawa jest historia jej nazwy. Kiedy redaktorzy dyskutowali nad pierwszym wydaniem, najdłużej zajęła kwestia tytułu. W pewnym momencie weszła gospodyni mieszkania  i niosąc szklanki z herbatą na tacy zwróciła się do pierwszego z brzegu uczestnika ze słowami: podaj dalej. Na zwrot zareagowali wszyscy obecni: tak, Podaj dalej. Ukazało się kilkanaście numerów, ale oddźwięk w lokalnym środowisku był wielki. Sprawił dla funkcjonariuszy SB olbrzymie zaskoczenie i ich zaangażowanie w poszukiwaniach źródła powstania. Mimo to, sprawców nie znaleziono.  
Jeżeli jest mowa o drukach drugiego obiegu, nie sposób nie wspomnieć o drukarzach podziemnych - Barbarze Sarapuk, Wiesławie Moszczaku, Antonim Ferenc, Krzysztofie Gulbinowiczu,  Oni byli na pierwszej linii frontu walki, by Polacy mogli poznawać zakazane przez władze publikacje. Prawdziwą królową druku we wrocławskim podziemiu była Barbara Sarapuk. Drukowała, ale i szkoliła młodszych drukarzy przez cały okres podziemia w latach 80. Była, podobnie jak i pozostali, aktywną działaczką organizacji Solidarność Walcząca.   
Wśród wielu publikacji drugiego obiegu, na uwagę zasługują publikacje zagraniczne, wydane przez polskie środowiska emigracyjne w Paryżu i w Londynie. Szczególnym wzięciem cieszyły się druki paryskiej  Kultury i Zeszyty Historyczne, wydawane przez red. Jerzego Giedroycia. Były one przewożone przez znajomych Giedroycia, ale i w specjalnie przystosowanych pakunkach w ciężarowych samochodach. Aby można było przewieźć więcej egzemplarzy, książki wydawano w mniejszym formacie. Ładny, offsetowy druk, odpowiedni papier, kolorowe okładki - emigracyjne wydawnictwa znacznie różniły się od podziemnych w kraju, które odbiegały jakością i kolorystyką druku. W latach 80. pisma emigracyjne były przedrukowane w Polsce, dzięki specjalnemu pozwoleniu na druk, wydawane przez tamte zagraniczne wydawnictwa. Z emigracji przesyłano także, w formie pomocy, maszyny drukarskie. Niestety, i w tym wypadku nie obeszło się bez wpadek, związanych z penetracją emigracyjnych środowisk przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa. Min. Biuro Solidarności w Brukseli zostało obsadzone przez agentów, którzy wysyłając do Polski maszyny drukarskie, zaopatrywali je w specjalnie do tego przystosowane nadajniki. W momencie uruchomienia maszyny, nadajnik wysyłał odbiorcy, czy SB położenie maszyny. Dzięki temu esbecja namierzała podziemne drukarnie i szybko je likwidowała. Afera z nadajnikami wyszła na jaw przypadkowo, kiedy we Wrocławiu, jedną z maszyn nie można było uruchomić i postanowiono samodzielnie naprawić. Po rozkręceniu znaleziono ukryty nadajnik.
Nie byłoby dużego zasięgu zakazanych publikacji, gdyby nie kolporterzy i kurierzy, którzy z narażeniem utraty wolności, przenosili i przewozili te materiały. Piszący te słowa był jednym z wielu takich przenoszących wrażą, czyli wrogą dla tamtego ustroju literaturę. Nie wszyscy wiedzą, że Stanisław Bareja, reżyser, mistrz filmów komediowych (Co mi zrobisz jak mnie złapiesz, Brunet wieczorową porą, Alternatywy 4, Zmiennicy i inne), także przewoził literaturę emigracyjną oraz powielacz z Austrii, a w jego warszawskim domu znajdowała się tajna drukarnia. Wśród filmowców także  aktorzy- Mariusz Dmochowski, Józef Duriasz, Czesław Jaroszyński, związani z opozycją PRL, udzielali swoich domów dla podziemnych drukarni w latach 70 i 80. Jan Walc, jeden z najbardziej znanych działaczy opozycji PRL, związany z KOR, krytyk literacki i drukarz, udzielał gościny w swoim podwarszawskim domu w Podkowie Leśnej tajnej drukarni, w której sam także drukował podziemne wydania i prasę. Jak wspominał, kiedyś w nocy zauważył obcy samochód który stanął nieopodal jego domu. Myśląc, że to esbecja namierzyła drukarnię, właściciel wraz z pozostałymi drukarzami zaczęli wrzucać do pieca zadrukowane kartki. Było tego kilka ryz papieru.  Kiedy było po wszystkim, poszli odpocząć po kilkugodzinnej pracy. Rano obudził ich sąsiad, który przyszedł z informacją, że na ich posesji oraz na posesjach okolicznych sąsiadów, leżą na wpół zwęglone kartki papieru. Cug w kominie był na tyle silny, że palone kartki wrzucane do pieca centralnego ogrzewania, zamiast spalić się, ulatywały przez komin. A stojący nieopodal samochód, jak okazało się, został postawiony przez jednego ze znajomych który przyjechał do sąsiada Walca.

W serialu telewizyjnym Polskie drogi z lat 70. XX wieku jeden z bohaterów mówi: Polak jest z natury przekorny - jak mu coś zakazują, on i tak spróbuje. Te druki dowodzą, że tak właśnie było  

Andrzej Manasterski