Lata 1946 – 1960

CZĘŚĆ I

26.02.1946 r. na konferencji plenarnej w I Liceum Ogólnokształcącym ówczesny naczelnik Wydziału Szkół Średnich. Józef Lubojadzki, po raz pierwszy mówił o potrzebie organizacji następnej szkoły średniej we Wrocławiu. Przewidywano, że będzie to szkoła żeńska. 27 08 zapadła decyzja o zwróceniu przez Politechnikę gmachu szkolnego po byłym Gimnazjum im. Marii Magdaleny przy ulicy Parkowej. Od początku organizację nowej szkoły złożono w ręce dr Janiny Poluszyńskiej. Spór o piękny budynek (pochodzący z 1929 roku) i cały jego dobytek nie oznaczał, niestety, że wraz z nowym rokiem szkolnym 1946/47, II Gimnazjum podejmie pracę. Przez kilka tygodni szkoła korzystała w godzinach popołudniowych z pomieszczeń I Liceum Ogólnokształcącego przy ulicy Poniatowskiego.

 

CZĘŚĆ II

W pierwszych miesiącach szkoła zajmowała tylko skrzydło środkowe. Kancelarie mieszczą się w późniejszych mieszkaniach woźnych. Uczniowie nie korzystają z sal gimnastycznych z powodu zimna, gdyż brakuje kompletu kotłów centralnego ogrzewania. Cale otoczenie budynku szkolnego, który w czasie wojny pełnił funkcje szpitala, zalegały gruzy, wśród których nierzadko trafiały się niewypały. Jak wspomina Anna Rogowska; "Udział w dźwiganiu miasta z gruzów – to przywilej pierwszych pokoleń uczniowskich. Zaczynało się od "własnego podwórka", a kończyło gdzieś w wyznaczonym rejonie miasta". Kłopoty z wyposażeniem w pomoce szkolne starano się rozwiązać w różny sposób. Zupełny przypadek sprawił, że na Parkową dotarła wiadomość o pomocach naukowych w byłym Gimnazjum św. Macieja (obecnie gmach Ossolineum). Dzięki pomocy wojska, które dało transport, energii Zofii Dowgird i Kazimierza Baja, "Dwójka" posiadła bezcenne sprzęty dla gabinetów biologicznych i gabinetu fizycznego. Wyposażenie pracowni chemicznej zagarnęła Politechnika.

 

CZĘŚĆ III

Pani dyrektor Poluszyńska w swoich wspomnieniach zwraca uwagę na ogromną pomoc w remontach nie związanego ze szkołą inż. Rybickiego z dyrekcji Biura Odbudowy. Z wdzięcznością wspomina o pracy na rzecz szkoły członków Koła Rodzicielskiego z inż. Henrykiem Kopciem i prezesem koła, Ludwikiem Czyżewskim na czele. Nie zapomina o szczególnie zasłużonych nauczycielach, tak jak ona pionierach, którzy prócz pracy dydaktycznej dawali ogromny wkład pracy organizacyjnej, a często i fizycznej. A byli to: Alfred Kopeczek. Zofia Modzelewska, Janina Budzyńska, Krystyna Kopeczek. Jadwiga Madydowa, Franciszek Madyda, Zofia Dowgird, Kazimierz Baj. Docenia także ofiarność sekretarki, Haliny Przybyszewskiej  – Lachowej, Michała Kołacza, głównego woźnego i jego brata Józefa, "majstra od wszystkiego".

 

CZĘŚĆ IV

A tak wspomina swoje dyrektorowanie Stefania Witek: "Wreszcie otrzymaliśmy niezbędne kredyty. Przyznawano nam je etapami przez Wrocławską Dyrekcję Odbudowy, która kierowała całością remontu. [...]. W sumie wypracowano około 13 mln zł ówczesnej waluty. Naprawiono dach i mury, otynkowano i pomalowano ściany sal i korytarzy, oszklono podwójnie wszystkie okna i uruchomiono centralne ogrzewanie w całym gmachu. Zaznaczam, że w czasie remontu nauka odbywała się normalnie. W środkowej części budynku mieściły się sale wykładowe. W lewym skrzydle, od wejścia pracownie: fizyczna, chemiczna, biologiczna, geograficzna, biblioteka, gabinet lekarski, sala konferencyjna oraz pomieszczenia administracyjne. Dyrekcja mieściła się w głównej części budynku, w tym samym miejscu, co obecnie. W prawym skrzydle uruchomiono dwie sale gimnastyczne, prysznice, basen wioślarski oraz aulę ze sceną. Dla zapewnienia bezpieczeństwa uczącej się młodzieży oddział saperów przeprowadził kontrolę budynku i boiska szkolnego, zrytego pociskami podczas działań wojennych. I tak, w miarę poprawiania się warunków pracy wzrastał nasz zapał. W szkole zaczęły pracować ośrodki metodyczne: fizyki pod kierownictwem prof. Zofii Modzelewskiej, biologii pod kierownictwem dr Janiny Poluszyńskiej i geografii pod kierownictwem mgr Pastwy. Umieszczenie Ośrodków Metodycznych w szkole uważałam za bardzo pożyteczne. Kierowali nimi doświadczeni nauczyciele, poza tym wszyscy uczący mieli możliwość korzystania z pomocy naukowych nie tylko szkolnych, ale i ośrodków. Warunki materialne nauczycieli były bardzo trudne. Najmocniej dokuczał brak mieszkań. Dyrekcja czyniła usilne starania, aby otrzymać budynek mieszkalny dla pracowników szkoły, ówczesne władze, niestety, odmownie odpowiadały na wszelkie prośby. W efekcie kilka rodzin nauczycielskich mieszkało w gmachu szkolnym. Przez okres mojej trzyletniej pracy grono liczyło od 38 do 40 nauczycieli i składało się z bardzo różnych ludzi. Niektórzy doświadczeni, z bardzo dużą wiedzą życiową i zawodową – ci stanowili zasadniczy trzon rady pedagogicznej. Drugą grupę stanowili ludzie młodzi - nieraz zaczynający dopiero pracę zawodową, ale z dużym zapałem i poświęceniem. Znaleźli się też, jak zawsze w tak licznym zespole, mniej przydatni do realizowania zadań im powierzonych. Ci z ostatniej grupy często zmieniali pracę i odchodzili od nas. W czasie pełnienia przeze mnie funkcji dyrektora szkoły miałam dwu kolejnych zastępców. Pierwszy to prof. Alfred Kopeczek, który w organizacji szkoły bardzo mi pomagał dzięki swej energii i poczuciu odpowiedzialności. Pełen inicjatywy i zapału zawsze był gotów do pracy, niestety, musiał wyjechać z Wrocławia z powodów rodzinnych. Drugim był prof. Henryk Białkowski, późniejszy dyrektor X Liceum Ogólnokształcącego, bardzo pracowity i systematyczny; nasza współpraca układała się bardzo dobrze. Poza Dyrektorami szczególnie ceniłam sobie doświadczenie takich nauczycieli jak prof. Zofia Modzelewska i dr Janina Poluszyńska. Im zawdzięcza szkoła zorganizowanie pracowni fizycznej i biologicznej. Przy organizowaniu pracowni fizycznej, gromadzeniu i uzupełnianiu pomocy naukowych niezastąpiony był prof. Zygmunt Grochocki. Szczególną rolę spełniała w szkole profesor Krystyna Kopeczek – pierwszy organizator biblioteki szkolnej. Jako nauczycielka śpiewu prowadziła chór i była duszą wszystkich uroczystości. Dobrym duchem humanistów był profesor Alfred Zawadzki. Jako filolog klasyczny wyrabiał w młodzieży wrażliwość na piękno literatury i sztuki starożytnej. W czasie mojej dyrektorskiej kadencji byłam zastępcą członka KW oraz członkiem komisji oświaty K.M. i przenosiłam na rady wszystkie aktualne zalecenia PZPR. Dużym wstrząsem dla szkoły była reforma, która zamieniła nasze gimnazjum i liceum w 11. letnią szkołę ogólnokształcącą. Przewodnią myślą tej reformy było utrzymanie ciągłości nauczania i wychowania. Jednak w praktyce skrócenie nauki o rok i połączenie w jednym organizmie dzieci i młodzieży odbiło się niekorzystnie na poziomie naukowym szkoły. Wszelkie organizacje młodzieżowe obejmowały w zasadzie starszych uczniów, zaś młodzież klas podstawowych była traktowana marginesowo. Dużo pracy i energii pochłonęło też zgranie nauczycieli szkoły podstawowej i licealnej w zwarty kolektyw. Niezależnie od wychowywania młodzieży w procesie dydaktycznym, wychowanie ideologiczne i społeczne znajdowało swoje ujście w różnych formach. Podstawową organizacją ideowo – wychowawczą młodzieży był wówczas Związek Młodzieży Polskiej, który w roku 1949 liczył około 160 członków. Podejmował, w tym trudnym dla kraju okresie, poważne prace społeczne (pomoc w akcji żniwnej, programy artystyczne w zakładach pracy). Równie liczna była organizacja ZHP, skupiająca głównie młodzież klas siódmych i ósmych. Na czele wszystkich organizacji stał samorząd szkolny, który przez rady klasowe koordynował życie całej młodzieży. Pod egidą samorządu szkolnego młodzież brała udział, np. w sadzeniu topoli wzdłuż placu Grunwaldzkiego oraz w odgruzowywaniu miasta. Wielką pomocą w mojej pracy był Komitet Rodzicielski, który nie tylko pomagał przy odbudowie budynku, ale podejmował takie akcje jak, np. organizowanie stołówki dla młodzieży i grona. W tym też czasie udało nam się całkowicie urządzić gabinet dentystyczny i lekarski. Muszę jeszcze wspomnieć, że w naszym budynku w godzinach popołudniowych mieściło się Studium Przygotowawcze dla wyższych uczelni a następnie prywatne gimnazjum liceum ogólnokształcące dla dorosłych Związku Nauczycielstwa Polskiego. Takie wykorzystanie budynku było w owym czasie niezbędne dla środowiska wrocławskiego".

 

CZĘŚĆ V

W latach 1950 – 53 funkcję dyrektora pełnił Feliks Szponar. Zdaniem redakcji jednodniówki wydanej dla uczczenia 25.lecia II Liceum Ogó1noksztalcącego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu, umiał porwać i zmobilizować do ambitnych przedsięwzięć i czynów grono nauczycielskie, młodzież i rodziców". To wówczas wywieziono resztki gruzów, usunięto i zniwelowano teren, aby w tym miejscu mógł powstać ogródek doświadczalny (dzisiaj znajduje się tu hala sportowa). Doprowadzono do ładu oba boiska szkolne, zbudowano piękną bieżnię i skocznię w dal. Głośne były odnotowane z aplauzem przez wrocławską prasę, dwie masowe akcje uczniów II LO: zbiórka surowców użytkowych (za pieniądze uzyskane tą drogą zakupiono dla szkoły nowoczesną aparaturę kinową, uzupełniono wyposażenie gabinetów i radiowęzła szkolnego) i budowa szkolnego stadionu. W szkole działały też liczne zespoły muzyczne: chór i zespól chłopięcy szkoły podstawowej, chór mieszany liceum, żeńskie oraz męskie zespoły śpiewacze oraz zespól skrzypcowy. Na szczególne wyróżnienie zasłużył chór szkolny, kierowany przez prof. Krystynę Kopeczek.

 

CZĘŚĆ VI

..........................................................................................................................................................................................................................................................................

Nieprzerwanie trwają dalsze porządki, remonty i prace modernizacyjne, poprawiające warunki pracy w szkole. W latach 1953 – 56 ogrodzono otoczenie szkoły, zagospodarowano skwery. Na XV lecie szkoły zradiofonizowano aulę ("Szczególna w tym zasługa prof. Zygmunta Grochockiego" – pisał we wspomnieniach dyr. Józef Piotrowski). Uroczystości rocznicowe uświetnił ufundowany przez Komitet Rodzicielski sztandar szkoły. Inicjatorem i głównym realizatorem tej fundacji był Włodzimierz Cholewicki, działacz Komitetu Rodzicielskiego. Do następnej rocznicy, tym razem XX.lecia, w auli odnowiono scenę i oświetlenie. Wśród ważniejszych prac remontowo – gospodarczych tego okresu dyrektor Piotrowski wymienia całkowitą wymianę instalacji centralnego ogrzewania oraz odnowienie elektrycznej, zbudowanie szatni, boiska o asfaltowej nawierzchni, oświetlenia na zewnątrz szkoły.

 

CZĘŚĆ VII

W szkole przez długie lata funkcjonowały dwa gabinety, w których udzielano pomocy chorym i obolałym: gabinet lekarski i gabinet stomatologiczny. W tym pierwszym pełniący swe obowiązki lekarz miał od 1600 do 2000 potencjalnych pacjentów. Prowadził nadto szeroko rozumianą profilaktykę, dotyczącą warunków sanitarno – higienicznych, racjonalnego odżywiania, szczepień, a także "kopiastą biurokrację" w postaci pozwoleń na udział w zawodach sportowych, treningach w klubie, kart na obóz wypoczynkowy, zaświadczeń o stanie zdrowia na wyższe uczelnie. Dziś (sierpień 1996r) nie ma już etatu lekarskiego (lekarz przyjmuje tylko w czwartki) i cały ciężar pracy (stłuczone kolana, omdlenia, krew z nosa, czasem strach przed klasówką, dopilnowanie wszystkich lawirantów, aby się zaszczepili, odebrali zaświadczenia ...) spada na higienistkę szkolną, panią Sylwię Skowrońską. Drugi gabinet powstał faktycznie dzięki pomocy finansowej Komitetu Rodzicielskiego. I tak jest do dziś. Ostatni poważniejszy zakup: lampa i materiały do wypełnień światłoutwardzalnych, to także dar rodziców. I w tym gabinecie wszystko zaczynało się od profilaktyki w formie pogadanek czy przeprowadzonej w roku szkolnym 1954/55, z ramienia Akademii stomatologicznej, fluoryzacji pastylkowej. Niestety, nie brakowało i leczenia zębów bolących, z "dziurami" czy nawet leczenia niektórych przypadków ortodontycznych.