Rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja

 W XVIII wieku Rzeczypospolita była państwem chorym. Jednym z jej przejawów było tolerowanie grupy społecznej, która mieniąc się być przewodnią, stawiała siebie ponad prawem i interesami państwa. Tą grupą była magnateria, a w zasadzie ta jej część, która w taki właśnie sposób postępowała. Na ogół panuje pogląd, że na taki stan państwa największy wpływ miała szlachta, która poprzez liczne przywileje we wcześniejszym okresie, dominowała w życiu publicznym. To tylko częściowa prawda.→

Faktycznie szlachta w XVIII wieku, chociaż teoretycznie posiadała te wyjątkowe prerogatywy lecz poprzez pauperyzację wywołane licznymi wojnami (szczególnie potopem szwedzkim w latach 1655 - 1660), nie była stanem tak niezależnym pod względem finansowym jak wcześniej. Wisząc u klamki magnackiej, szlachta stawała się jej klientelą, a przez to faktycznie realizowała jej, magnackie, interesy. A mogła to robić poprzez takie prawa, jak możliwość zrywania sejmu, czyli zastosowanie zasady liberum veto. W ten sposób ograniczano możliwość przeprowadzenia reform w państwie. Pytanie tylko, kto je miał przeprowadzić i na czym one miały polegać? Nie wdając się w szczegółową dyskusję należy od razu zaznaczyć, że niezbyt trafnym jest pogląd, że należało po pierwsze wzmocnić instytucję władzy na wzór francuski czy pruski. W tamtych państwach to było możliwe ze względu na znikome znaczenie tamtejszej warstwy szlacheckiej. W Rzeczypospolitej szlachta stanowiła realną siłę polityczną, z którą należało raczej współpracować w reformach, a nie dążyć do ograniczenia jej roli w państwie. To prowadziłoby do wojen domowych. Niestety, od czasów Sobieskiego żaden kolejny władca - z dynastii saskiej ani Stanisław Poniatowski, nie dążyli do współpracy. Stali raczej na stanowisku, że w Rzeczypospolitej panuje anarchia szlachecka. I tu kolejne zjawisko choroby Rzeczypospolitej - instytucja króla. Dynastia saskich Wettynów na tronie Rzeczypospolitej jawi się jako okres obcej, rosyjskiej, ale nie tylko, ingerencji w wewnętrzne sprawy naszego państwa. Była to zasługa Augusta II i Augusta III, którzy starali się jedynie o zapewnienie następstwa tronu dla swojej dynastii. Także okres panowania ostatniego władcy Rzeczypospolitej, Stanisława Augusta Poniatowskiego, jest czasem w którym Rosja bez żadnych skrupułów traktuje nasze państwo niczym własny folwark. Poniatowski został królem dzięki poparciu carycy rosyjskiej Katarzyny II. Ona znała jego mankamenty - chwiejność w podejmowaniu decyzji, brak własnego zdania, uleganie wpływom silniejszych od siebie itp. do tego dochodziła rzecz najbardziej istotna - Poniatowski był zależny finansowo od carycy rosyjskiej, która płaciła za jego wydatki. Czy zatem można dziwić, że władca Rzeczypospolitej nie był w swoich decyzjach zupełnie samodzielny? Oczywiście, w jego życiu były momenty, kiedy starał się dbać o państwo, podejmował nawet inicjatywy jego naprawy, kiedy został królem, zadbał o wprowadzenie pewnych reform w tym celu. Niemniej jednak był chwiejny wobec Rosji, co pokazała sytuacji w 1792 roku, kiedy podczas wojny z Rosją,  wojny, która miała duże szanse na pozytywne dla Polski rozstrzygnięcie, władca przystąpił do Targowicy, zdrajców, którzy nakłonili Rosję do interwencji przeciwko uchwaleniu Konstytucji 3 Maja. Czy zatem oznacza to, że w Rzeczypospolitej brakowało osób zdolnych do przeprowadzenia reform w państwie? Nie! W tej arcytrudnej sytuacji znaleźli się w Polsce patrioci, którym na sercu była Ojczyzna. Stanisław Małachowski, Hugo Kołłątaj,  Ignacy Potocki, Kazimierz Sapieha, Kazimierz Plater, Adam Krasiński - to tylko część z tych, którzy odważyli się dokonać naprawy państwa poprzez zgłoszenie jej projektu pod obrady Sejmu. Sejmu, który przeszedł do historii jako Sejm Wielki albo Czteroletni. Naprawa Rzeczypospolitej nie była w interesie Rosji, ani żadnego sąsiadującego państwa. Stąd zabiegi dyplomatyczne, by postulaty patriotów dyskredytować w opinii  europejskiej. Ambasadorzy, specjalni wysłannicy rosyjscy, chętnie udzielali wywiadów, wspomagali francuskie, niemieckie i angielskie gazety w których odsądzano od czci polskich patriotów. Do tego stopnia, że jeden z francuskich ambasadorów w Warszawie mówił: Rzeczpospolita już dawno umarła. Zapomniała się tylko przewrócić. A kiedy dokonano trzeciego rozbioru w 1795 roku, Europa nie zareagowała. Stało się tak dlatego, gdyż opinia publiczna na starym kontynencie była przeświadczona o Polsce jako zgniłym owocu. I trzeba było dopiero Napoleona z jego wojnami, by przypomniano sobie o Polakach i Polsce.
W tym miejscu zachęcam do obejrzenia paradokumentalnego widowiska  TVP z 1976 r w reżyserii Grzegorza Królikiewicza pt Konstytucja Trzeciego Maja (
Konstytucja 3 Maja reż. Grzegorz Królikiewicz (1976 r.)
wykop.pl link  konstytucja-3-maja-rez-grzegorz-krolik.

Andrzej Manasterski